Kiedy myślę “ogień w szopie” – myślę o stopklatkach z ich parkietu. Kiedy chcę namalować radość – widzę ich spojrzenia i twarze. Kiedy chciałabym zdefiniować prawdę – myślę o tym, czego dokonali i jaką drogę przebyli. Michał i Sławek zaprosili mnie do swojego świata, a ja w nim przepadłam totalnie. Przygotowania tak zwyczajne, niespieszne, okraszone gorzkim smakiem dobrego whisky. W gronie najbliższych, tych, którzy jak trzeba to poniosą przez świat wszystkie problemy świata, byle było im lżej. Każdy bez przypadku. Każdy z sercem radosnym. Bo w sumie z nimi nie da się inaczej. Ten uśmiech to taka suma szczerych gestów. Czasami wkurzeń nic nieznaczących. Troski prawdziwej. To zbiór zachowań, które definiują to wszystko, czym chciało by się nazwać prawdziwą relację. Bo wiecie… tak sobie po cichu myślę, że związki wymagają czegoś więcej, niż tylko miłości. Że to dość ciężka praca sama w sobie. To czas. To lojalność. To szacunek. Komunikacja. Bezinteresowność. To również zwyczajna sympatia do drugiej osoby, tak jak się lubi kawę o poranku. Zwyczajnie. Ale właśnie tego potrzebujemy, by wzrastać. To zawsze suma dobrych chwil i tych, które zwalą nas z nóg. To również najczulsze otulenie ramieniem, gdy pada, ale też gdy spacerujemy w radosnym słońcu. Myślę, że to wszystko, czego my wszyscy potrzebujemy. Tak to widzę. Tak widzę ich.
Dziękuję za ten czas. Dziękuję za tę lekcję.
‘I oby to wszystko Wam pykło! ;)’
miejsce: Dwór Biesiadny Hulanka, Pawłówek
dekoracje: Makuli Majka Kuliberda
muzyka: Radek Wnuk Weddjing
drink bar: Bar i Przyjaciele
dri