Widzę wiele ślubów rocznie. Każdy z nich przeżywam, czasami na zewnątrz, czasami w środku. Są jednak takie, które podziwiam. Za szczerość. Za fundament, który pokazujecie, jak bardzo stabilny, silny jest. Julka i Mateusz to jedna z tych Par, na których można patrzeć i właśnie podziwiać. Bo ich historia jest wyjątkowa, a zarazem tak zwyczajna i prosta. Jeszcze długo zapamiętam to kazanie, które rozbrzmiewało w pięknym, strzelistym, a przytulnym szubińskim kościele. Jeszcze długo w głowie grało mi “Stoję dziś… moją duszę, Panie, składam Tobie ja. Chcę być jak Ty…”. I kto mnie lepiej zna, ten wie, że nic mnie tak nie wzrusza, jak muzyka na ślubie, jak kazanie tak piękne, jak wzruszenie w oczach par. Tu było wszystko. Tu działa się magia… Tu były i moje łzy. I serca ogrom. Bo na takich ślubach bywać chcę. Takie Pary chcę podziwiać. Takich pięknych, wrażliwych ludzi chcę fotografować.
Dziękuję.
“Dziś przychodzę do Ciebie, stoję w Twej obecności.
Wszystko cichnie już, a Ty proszę mów.
Myślę tylko o Tobie, czekam na to, co powiesz.
Chcę słyszeć Twój głos…
Panie, moje serce pragnie Cię. Na nowo dziś odkrywać chcę kim jesteś Ty. (…)
Potrzebuję dziś dotyku nieba… ”