Są takie miejsca, które stają się magiczne z różnych względów. Do których sentyment jest większy. W którym wspomnienia mnożą się i grzeją serce w gorsze dni. Pamiętam dzień, gdy postanowiłam, że wrócę kiedyś na Santorini… wiem, że w życiu nie wolno rzucać słów na wiatr, chyba że są to takie słowa. Ostatnio królują tu same reportaże, a przecież nie mniejszą miłością kocham plenery ślubne. Pokusiłabym się nawet, że i większą, choć te ilości są absolutnie niepoliczalne. Czas więc zabrać Was w podróż do krainy najpiękniejszych zachodów słońca, choć powinnam się pokusić na stwierdzenie, że jeszcze bardziej wolę tam wschody. Spokojne, leniwe, takie “waniliowe”, puste, kameralne, ale tak cholernie spektakularne. Kasia i Sebastian spełnili swoje marzenie o sesji tamże. Spełniło się też moje marzenie o powrocie na wyspę. Jestem przeszczęśliwa, bo gdy przeglądam materiał czuję się zadowolona i spełniona… uwielbiam ten stan! Powroty w te same miejsca mają to do siebie, że poprzeczka postawiona jest jeszcze wyżej. Przecież nie chcę zrobić tego samego, w tych samych myślach. Reaserch miejsc, plan na kadry, modlitwa o piękne światło i załatwianie logistyki. Tak właśnie się spełnia marzenia! Była to jedna z piękniejszych przygód w moim życiu! Począwszy od realizacji kadrów, które przechodziły nasze najśmielsze oczekiwania, po… wydarzenia, które nam towarzyszyły, a były spełnieniem moich marzeń. 🙂 Zapraszam Was na historię pełną pięknego słońca i miłości…
A dla wytrwałych – kadr z backstagu.
Filmował: Wojwit Adam Witkowski
Make up – Oliskova Studio Aleksandra Kasprzak
Sukienka – Tom Sebastian
I odrobina prywaty… czyli jeszcze więcej magii! 🙂