Sielsko! Anielsko! Tak należałoby zacząć post o ślubie Kasi i Mateusza. Poznaliśmy się z tymi dwojga na innym ślubie – Natki i Łukasza, gdzie Mateusz pełnił rolę świadka. Potem, hen czasu później, któregoś dnia zadzwonił Mateusz i zapytał – czy zechciałabym być z nimi w tym pięknym dni? Dodał też, czy znam salę na której będzie wesele… wtedy zarysował mi się w głowie obraz. Wiedziałam już, że nie mogłoby mnie tam zabraknąć. Myślę, że dobre 11 godzin w aucie (łączny czas of course w te i “we wte” jak to u nas powiadają), spooooro kilometrów przemierzone, ale ten dzień był wart każdeńkiej minuty. Zakochałam się też. I to na zabój! Kiedy dotarłam do Sielsko Anielsko był piękny zachód… w oddali pomrukiwały kombajny, a wokół pachniało dojrzałym zbożem. Słońce mieniło się w poustawianym szkle, złotych dodatkach i rozpromieniało kwiaty. Van z prosecco rozstawiał się na trawie, Maciek doglądał wszystkiego, a ja na huśtawce czekałam na pierwszych gości. Czy muszę mówić coś więcej? M i ł o ś ć! Smakujcie tego dnia!
miejsce: Sielsko Anielsko
prosecco van: Franczescco ProseccoVan
sukienka i buciki: Uterqüe
zespół: Robsong – Zespół Muzyczny
w kościele śpiewała: Natalia Piotrowska – Paciorek