Któregoś pięknego dnia, przeglądając zdjęcia ślubne natrafiłam na sesję ślubną wykonaną na obłędnie magicznej, greckiej wyspie – Santorini. Zamarzyłam wtedy by móc znaleźć się w tej krainie błękitnych dachów i białych domków, rozkoszować się słońcem i podarować komuś wspaniałą pamiątkę. A później poznałam Natalię i Michała, którzy marzyli o tym, by ich pamiątka w postaci sesji ślubnej była niezapomniana. Kolejny raz przekonałam się, że nie ma marzeń, których nie możemy spełnić. Na niektóre musimy chwilkę poczekać, ale… zawsze się spełniają. Po szalonej podróży dotarliśmy i choć pogoda, która na zdjęciach może wydawać się wymarzona (w gruncie rzeczy słońce było piękne, choć wiatr nas nie rozpieszczał), nie rozpieszczała nas, było NIESAMOWICIE. To jedna z tych sesji, która ma szczególne miejsce w moim sercu. Jest spełnieniem moich marzeń i pięknym samem w sobie. Natalko i Michale – dziękuję! Za wszystko…